Sunday 18 March 2018

32 MAHOMET: OSTATNI ROZDZIAŁ

     
           
            Muzułmanie to istoty ludzkie. Każdy z nas może został muzułmaninem. Wystarczy trzykrotnie wyznać wiarę po arabsku (szahada). Sam islam już jednak istotą ludzką nie jest, jest za to czymś więcej niż religią. To system. System wymyślony przez Mahometa (i w mniejszym stopniu przez jego wczesnych zwolenników), aby przejąć świat – siłą, jeśli zajdzie konieczność.
            Gdyby ten cel został osiągnięty, wszystkie inne kultury zostałyby zniszczone i zastąpione islamską monokulturą. Nawet jeśli te przewidywania są przesadą, to tak czy owak powinniśmy móc prowadzić poważną, dogłębną debatę o możliwych skutkach rosnącej potęgi islamu.
            Takie obawy mogą się wydawać nieuzasadnione komuś, kto nie ma pojęcia o islamskiej doktrynie. Wiemy już jednak, że po pierwsze, podbój pozostaje w zgodzie z celami zawartymi w doktrynie islamu, po drugie zaś nawet pobieżne przyjrzenie się wpływom islamu ukazuje skutki, których należałoby się spodziewać, gdyby plan podboju był realizowany. Nie zapominajmy, że to, co omawiamy w tej książce, to tylko wierzchołek góry lodowej.
            Ilu z nas, na przykład, słyszało o ZUS-ach? Chyba niewielu. Zones Urbaines Sensibles, a więc Wrażliwe Strefy Miejskie, to raczej eufemistyczne określenie stosowane przez władze francuskie wobec obszarów zamieszkanych przez ubogich (najczęściej muzułmańskich) imigrantów.* Nie-muzułmanie zapuszczają się w te dzielnice na własne ryzyko, zaś policja i wojsko wchodzą tam niechętnie i to tylko w sporej sile.
            Na wielu tych obszarach przynajmniej w pewnej mierze obowiązuje prawo szariatu. Według władz francuskich w 2006 roku było takich obszarów aż siedemset pięćdziesiąt jeden, zamieszkanych przez osiem procent ludności kraju. Dla ułatwienia lista tych stref jest zamieszczona na internetowych stronach rządu, opatrzona odpowiednimi mapami.** Z tego, co wiemy o muzułmańskiej demografii i migracji (a rządowe przewidywania to potwierdzają), można mieć sporą pewność, że strefy te rozrosną się gwałtownie w następnych dziesięcioleciach.
            Zastanówmy się nad tym przez chwilę: osiem procent mieszkańców Francji żyje na obszarach, które w pewnej mierze znajdują się pod okupacją obcych sił, a mass media nie uznają za stosowne o tym wspomnieć. Najwyraźniej dzieje się coś bardzo dziwnego, czego nie wyjaśni dyżurna opowieść o tym, że „muzułmanie są biednymi ofiarami agresji ze strony Zachodu”.
            Nikt  nie zna przyszłości, ale wygląda na to, że znaleźliśmy się w punkcie krytycznym między dwoma scenariuszami – jednym optymistycznym, drugim pesymistycznym.
            Opcja pierwsza: muzułmanie nadal będą wzrastać liczebnie i zyskiwać siłę w świecie Zachodu. Imigracja i wysoki wskaźnik urodzeń przełożą się na rosnącą siłę polityczną, którą będą zasilały pieniądze z globalnej ummy. Swobody obywatelskie będą stopniowo ograniczane, zwłaszcza wolność słowa i wyznania. Ludzie, którzy otwarcie sprzeciwią się temu, będą oczerniani, piętnowani, ścigani prawem, zagrożeni, a nawet zabijani. Prawo szariatu będzie coraz częściej zastępować prawo świeckie, a nie-muzułmanie staną się ofiarami rosnącej dyskryminacji i wywłaszczania, czemu nie będą mieli siły się przeciwstawić. Sporadyczne próby oporu wywołają zamieszki i akty odwetowe. Towarzyszyć im będą ostre reperkusje ze strony władz wymierzone w ludzi „odpowiedzialnych” za stosowanie przemocy (nie-muzułmanów). Celem jest oczywiście społeczeństwo islamskie rządzone przez prawo szariatu. Nie-muzułmanie będą żyć jako zimmi, płacąc pogłówne na rzecz islamu i doświadczając poniżeń.
            Zgroza, bo – choć może zabrzmi to niepoprawnie politycznie – wiele z powyższego scenariusza już się ziściło. Poza tym możemy też poznawać historię i wyciągać z niej wnioski. Jak długo taki proces może trwać, trudno ocenić, ale wydaje mi się, że w ciągu trzydziestu lat nasze społeczeństwa zmienią się nie do poznania.  Wielu z nas dożyje tych czasów i będzie musiało wyjaśnić swoim wnukom, dlaczego pozwolili na taki rozwój wypadków.
            W optymistycznym scenariuszu wszystko potoczy się inaczej. Ludzie zaczną rozumieć, na czym naprawdę polega istota islamu. Będą dokształcać siebie i innych i rozpocznie się poważna debata. Muzułmanie będą musieli odpowiedzieć na trudne pytania dotyczące ich wiary; skończy się wolny wjazd na Zachód w imię poprawności politycznej. Muzułmanie, którzy stosują przemoc lub do tego wzywają, zostaną aresztowani albo deportowani. Zasady takie jak rządy prawa, równość, wolność słowa z powrotem znajdą ugruntowanie. Wszyscy obywatele będą musieli trzymać się tych zasad. Muzułmanie chcący zachować swoją wiarę będą musieli zrozumieć konsekwencje osiedlania się na Zachodzie i gwarantować, że nie zaangażują się w nieaprobowane działania. Moim zdaniem wielu, jeśli nie większość, odrzuci wtedy nauki islamu, a byli muzułmanie będą najgłośniej domagać się twardej polityki.
            Tylko jeden z tych scenariuszy jest możliwy. Który się ziści, zależy w dużej mierze od nas. Czytelniku, teraz, jako jeden z niewielu, rozumiesz te zagadnienia, więc masz wybór. Możesz zignorować te fakty i czekać, aby ktoś inny zrobił coś w tej sprawie (co się raczej nie wydarzy), albo możesz podjąć proste kroki, żeby mieć pewność, że będziemy żyć w świecie ze scenariusza numer dwa. A to oznacza doczytanie tego tekstu do końca, zebranie dodatkowych informacji na własną rękę (jeśli czujesz taką potrzebę), a potem udostępnienie tej książki i zgromadzonej wiedzy innym ludziom. O tym, jak to zrobić najlepiej, opowiada następny rozdział. Ale miej się na baczności. Los świata zależy między innymi od ciebie i ludzi dokoła, od tego, czy zmotywujesz i dokształcisz innych. Nasi przodkowie przelewali krew, abyśmy żyli w wolnym świecie. Podejmując niewielki w sumie wysiłek, możemy dopilnować, by nasze dzieci nie utraciły tych zdobyczy.
            Jednym ze sposobów przyczynienia się do pożądanych zmian może być pozytywna recenzja tej książki na Amazon.com. To bardzo ważne. Jak wiemy, wielu ludzi najpierw czyta opinie, a dopiero potem decyduje, czy kupi daną książkę. Warto poświęcić więc czas na napisanie kilku słów.
            Mała przestroga, zanim ktoś napisze recenzję. Proszę unikać krytykowania islamu i muzułmanów. Po przeczytaniu następnego rozdziału okaże się, skąd ta rada. Natomiast komentarze w rodzaju „Ta książka otworzyła mi oczy” lub „To fantastyczna pozycja” będą bardzo pomocne. Prosiłbym także o to, aby zastanowić się, ile gwiazdek przydzielić tej książce w ramach swojej recenzji. Przeciętna ocena w wysokości pięciu gwiazdek jest oznaką niekwestionowanej wiarygodności danej pozycji. Bardzo niewiele książek zbiera takie oceny, a te, które zbierają, wyróżniają się na tle tysięcy innych. Wystarczy jedna recenzja z czterema gwiazdkami, żeby średnia ocena spadła do 4,9. Niby żadna różnica, a jednak wpłynie ona na decyzję tysięcy ludzi o zakupie tej książki, a więc proszę się dobrze zastanowić, zanim ktoś zdecyduje się na mniej gwiazdek niż pięć.
            Jeśli chcemy zrobić więcej, możemy wysłać egzemplarz książki posłowi z naszego okręgu. Lub komukolwiek, kto naszym zdaniem skorzysta z tej lektury. Mogą to być dziennikarze, sędziowie, dyrektorzy szkół, wykładowcy uniwersyteccy itp. Wszyscy z niej skorzystają. (Ważna wskazówka: większość ludzi woli czytać druk, a nie tekst na komputerze, ale proszę o kontakt, jeśli ktoś woli mieć wersję elektroniczną.)
            Jeśli natrafiamy na artykuł na temat islamu, warto zalogować się, aby móc zostawić komentarz. Wówczas możemy polecić zakup tej książki.
            Czytelniku, jeśli pożyczyłeś tę książkę od kogoś, proszę, rozważ zakup jednego lub dwóch egzemplarzy, aby obdarować nimi innych. To będzie podwójna korzyść. Po pierwsze, więcej ludzi przeczyta książkę. Po drugie, winduje to książkę w rankingach Amazona, dzięki czemu staje się bardziej widoczna dla szerokiej publiczności.
            Jeśli nie zgadasz się z tym, co napisałem, jesteś w dobrym towarzystwie razem z paroma miliardami innych. Jednym z tych, którzy się zgadzali, był Holender Theo Van Gogh, wnuk młodszego brata Vincenta Van Gogha. Miał dość odwagi, aby nakręcić krótki film dokumentalny o islamie pod tytułem Podporządkowanie. Film ten ukazuje niektóre aspekty islamu, podobnie jak ta książka.
            Oto ostatnie zdjęcie Theo Van Gogha po tym, jak został postrzelony, a potem brutalnie pchnięty nożem przez muzułmanina. Widać nóż sterczący z klatki piersiowej. Van Gogh to tylko jeden z – jak się szacuje – dwustu siedemdziesięciu milionów ludzi zabitych w ramach dżihadu w ostatnich tysiącu czterystu latach.* W ciągu dwunastu lat, które minęły od 11 września 2001 roku, wydarzyło się ponad dwadzieścia jeden tysięcy ataków terrorystycznych dokonanych przez muzułmanów.** Nie należy oczekiwać, że ataki takie dobiegną szybko końca, chyba że ludzie poznają prawdę o Mahomecie i islamie.
            Zamierzam zakończyć cytatem z Winstona Churchilla. Przed wybuchem drugiej wojny światowej uznawano powszechnie, że Hitler i jego partia nazistowska to po prostu grupa patriotów, którzy chcą wyłącznie odzyskać godność dla Niemiec i wskrzesić gospodarkę.
            Churchill ignorował powszechną opinię i nazwał tych ludzi niebezpiecznymi zwolennikami totalitaryzmu. Został za to napiętnowany powszechnie jako „podżegacz wojenny”. Określeń „siewca nienawiści” i „hitlerofob” wtedy nie wynaleziono.
            Niewielu ludzi wie, że w młodości Churchill walczył przeciw muzułmanom w Sudanie. W tamtym czasie usiłowali oni wytępić chrześcijan na południu kraju (do dziś niewiele się zmieniło pod tym względem). W swoich pamiętnikach napisał co następuje:
            „Jakże przerażające są nieszczęścia, które mahometanizm zsyła na swoich wyznawców! Oprócz fanatycznego szaleństwa, które u człowieka jest tak niebezpieczne jak wodowstręt [wścieklizna] u psa, jest ta straszliwa fatalistyczna apatia. Skutki są widoczne w wielu krajach. Lekkomyślne nawyki, nieporadne rolnictwo, opieszałe metody handlu i niepewność własności istnieją wszędzie, gdzie rządzą lub żyją zwolennicy Proroka. Wypaczony sensualizm odbiera temu życiu wdzięk i wyrafinowanie; przyszłemu odbiera  godność i świętość.
            To, że wedle prawa mahometan każda kobieta musi należeć do jakiegoś mężczyzny jako jego absolutna własność, jako dziecko, albo żona, albo konkubina, z pewnością opóźniać będzie ostateczne zniesienie niewolnictwa dopóty, dopóki wiara islamu nie przestanie być wielką siłą wśród ludzi. Poszczególni muzułmanie mogą posiadać wspaniałe przymioty – ale wpływ tej religii paraliżuje rozwój społeczny tych, którzy ją wyznają. Nie ma na świecie większej siły wstecznej. Daleki od skonania, mahometanizm to wojownicza i nawracająca wiara. Już się rozpowszechniła w Afryce Środkowej, na każdym kroku rodząc nieustraszonych wojowników; gdyby chrześcijaństwo nie znalazło schronienia w silnych ramionach nauki, której na próżno się opierało, cywilizacja współczesnej Europy być może by upadła, tak jak upadła cywilizacja starożytnego Rzymu”.*
            Do niedawna martwiłem się, że prawie nikt nie zgadza się z tym, co mówię. Gdy jednak okazało się, że mam po swojej stronie Churchilla, przestałem się zamartwiać.
            Dziękuję tym, którzy poświęcili czas i doczytali tę książkę do tego miejsca. Mam nadzieję, że zostanie dobrze zrozumiana i że czytelnicy polecą ją wszystkim, którym ta lektura może się przydać – dopóki jeszcze można to czytać!
            Na koniec jeszcze jedno: nieustannie myślę o tym, jak poprawić tę książkę. Jeśli wprowadzę jakiekolwiek istotne zmiany, na przykład dodam nowe rozdziały, zamieszczę je na swoim blogu:
            Pojawią się tam również szczegóły dotyczące mojej nowej książki, bez względu na jej tematykę.
            (Proszę czytać dalej, w ostatnich rozdziałach też jest mowa o istotnych sprawach.)



**             http://sig.ville.gouv.fr/Atlas/ZUS/
*              Centrum Studiów nad Politycznym Islamem.
**             http://www.thereligionof peace.com
*              Winston Churchill, The River War, pierwsze wydanie, t. 2, s. 249-250, Londyn 1899.

No comments:

Post a Comment