Muzułmanie to istoty
ludzkie. Każdy z nas może został muzułmaninem. Wystarczy trzykrotnie wyznać
wiarę po arabsku (szahada). Sam islam już jednak istotą ludzką nie jest,
jest za to czymś więcej niż religią. To system. System wymyślony przez Mahometa (i w mniejszym stopniu przez
jego wczesnych zwolenników), aby przejąć świat – siłą, jeśli zajdzie konieczność.
Gdyby ten cel został osiągnięty,
wszystkie inne kultury zostałyby zniszczone i zastąpione islamską monokulturą.
Nawet jeśli te przewidywania są przesadą, to tak czy owak powinniśmy móc prowadzić
poważną, dogłębną debatę o możliwych skutkach rosnącej potęgi islamu.
Takie obawy mogą się
wydawać nieuzasadnione komuś, kto nie ma pojęcia o islamskiej doktrynie. Wiemy
już jednak, że po pierwsze, podbój pozostaje w zgodzie z celami zawartymi w doktrynie islamu, po drugie zaś
nawet pobieżne przyjrzenie się wpływom islamu ukazuje skutki, których należałoby
się spodziewać, gdyby plan podboju był realizowany. Nie zapominajmy, że to, co
omawiamy w tej książce, to tylko wierzchołek góry lodowej.
Ilu z nas, na przykład, słyszało o ZUS-ach? Chyba niewielu. Zones
Urbaines Sensibles, a więc Wrażliwe Strefy Miejskie, to raczej eufemistyczne
określenie stosowane przez władze francuskie wobec obszarów zamieszkanych
przez ubogich (najczęściej muzułmańskich) imigrantów.*
Nie-muzułmanie zapuszczają się w te dzielnice na własne ryzyko, zaś policja i
wojsko wchodzą tam niechętnie i to tylko w sporej sile.
Na wielu tych obszarach
przynajmniej w pewnej mierze obowiązuje prawo szariatu. Według władz
francuskich w 2006 roku było takich obszarów aż siedemset pięćdziesiąt jeden, zamieszkanych przez osiem procent
ludności kraju. Dla ułatwienia lista tych stref jest zamieszczona na
internetowych stronach rządu, opatrzona odpowiednimi mapami.**
Z tego, co wiemy o muzułmańskiej demografii i migracji (a rządowe przewidywania
to potwierdzają), można mieć sporą pewność, że strefy te rozrosną się
gwałtownie w następnych dziesięcioleciach.
Zastanówmy się nad tym
przez chwilę: osiem procent mieszkańców Francji żyje na obszarach, które w pewnej mierze znajdują się pod okupacją obcych sił, a mass media nie
uznają za stosowne o tym wspomnieć. Najwyraźniej dzieje się coś bardzo
dziwnego, czego nie wyjaśni dyżurna opowieść o tym, że „muzułmanie są biednymi
ofiarami agresji ze strony Zachodu”.
Nikt nie zna przyszłości, ale wygląda na to, że
znaleźliśmy się w punkcie krytycznym między dwoma scenariuszami – jednym
optymistycznym, drugim pesymistycznym.
Opcja pierwsza: muzułmanie
nadal będą wzrastać liczebnie i zyskiwać siłę w świecie Zachodu. Imigracja i
wysoki wskaźnik urodzeń przełożą się na rosnącą siłę polityczną, którą będą zasilały
pieniądze z globalnej ummy. Swobody obywatelskie będą stopniowo ograniczane,
zwłaszcza wolność słowa i wyznania. Ludzie, którzy otwarcie sprzeciwią się temu, będą oczerniani, piętnowani, ścigani
prawem, zagrożeni, a nawet zabijani. Prawo szariatu będzie coraz częściej
zastępować prawo świeckie, a nie-muzułmanie staną się ofiarami rosnącej
dyskryminacji i wywłaszczania, czemu nie będą mieli siły się przeciwstawić.
Sporadyczne próby oporu wywołają zamieszki i akty odwetowe. Towarzyszyć im będą ostre
reperkusje ze strony władz wymierzone w ludzi „odpowiedzialnych” za stosowanie
przemocy (nie-muzułmanów). Celem jest oczywiście społeczeństwo islamskie rządzone przez prawo
szariatu. Nie-muzułmanie będą żyć jako zimmi, płacąc pogłówne na rzecz islamu i doświadczając poniżeń.
Zgroza, bo – choć może
zabrzmi to niepoprawnie politycznie – wiele z powyższego scenariusza już się
ziściło. Poza tym możemy też poznawać historię i wyciągać z niej wnioski. Jak
długo taki proces może trwać, trudno ocenić, ale wydaje mi się, że w ciągu
trzydziestu lat nasze społeczeństwa zmienią się nie do poznania. Wielu z nas dożyje tych czasów i będzie
musiało wyjaśnić swoim wnukom, dlaczego pozwolili na taki rozwój wypadków.
W optymistycznym
scenariuszu wszystko potoczy się inaczej. Ludzie zaczną rozumieć, na czym
naprawdę polega istota islamu. Będą dokształcać siebie i innych i rozpocznie
się poważna debata. Muzułmanie będą musieli odpowiedzieć na trudne pytania
dotyczące ich wiary; skończy się wolny wjazd na Zachód w imię
poprawności politycznej. Muzułmanie, którzy stosują przemoc lub do tego wzywają, zostaną aresztowani albo
deportowani. Zasady takie jak rządy prawa, równość, wolność słowa z powrotem znajdą ugruntowanie. Wszyscy obywatele będą
musieli trzymać się tych zasad. Muzułmanie chcący zachować swoją wiarę będą
musieli zrozumieć konsekwencje osiedlania się na Zachodzie i gwarantować, że
nie zaangażują się w nieaprobowane działania. Moim zdaniem wielu, jeśli nie
większość, odrzuci wtedy nauki islamu, a byli muzułmanie będą najgłośniej
domagać się twardej polityki.
Tylko jeden z tych
scenariuszy jest możliwy. Który się ziści, zależy w dużej mierze od
nas. Czytelniku, teraz, jako jeden z niewielu, rozumiesz te zagadnienia, więc
masz wybór. Możesz zignorować
te fakty i czekać, aby ktoś inny zrobił coś w tej sprawie (co się raczej nie
wydarzy), albo możesz podjąć proste kroki, żeby mieć pewność, że będziemy żyć w
świecie ze scenariusza numer dwa. A to oznacza doczytanie tego tekstu do końca,
zebranie dodatkowych informacji na własną rękę (jeśli czujesz taką potrzebę), a
potem udostępnienie tej książki i zgromadzonej wiedzy innym ludziom. O tym, jak
to zrobić najlepiej, opowiada następny rozdział. Ale miej się na baczności. Los świata zależy między innymi od ciebie i
ludzi dokoła, od tego, czy zmotywujesz i dokształcisz innych. Nasi przodkowie
przelewali krew, abyśmy żyli w wolnym świecie. Podejmując niewielki w sumie
wysiłek, możemy dopilnować, by nasze dzieci nie utraciły tych zdobyczy.
Jednym
ze sposobów przyczynienia się do pożądanych zmian może być pozytywna recenzja tej
książki na Amazon.com. To bardzo ważne. Jak wiemy, wielu ludzi najpierw czyta
opinie, a dopiero potem decyduje, czy kupi daną książkę. Warto poświęcić więc
czas na napisanie kilku słów.
Mała
przestroga, zanim ktoś napisze recenzję. Proszę unikać krytykowania islamu i
muzułmanów. Po przeczytaniu następnego rozdziału okaże się, skąd ta rada. Natomiast
komentarze w rodzaju „Ta książka otworzyła mi oczy” lub „To fantastyczna
pozycja” będą bardzo pomocne. Prosiłbym także o to, aby zastanowić się, ile
gwiazdek przydzielić tej książce w ramach swojej recenzji. Przeciętna ocena w
wysokości pięciu gwiazdek jest oznaką niekwestionowanej wiarygodności danej
pozycji. Bardzo niewiele książek zbiera takie oceny, a te, które zbierają,
wyróżniają się na tle tysięcy innych. Wystarczy jedna recenzja z czterema
gwiazdkami, żeby średnia ocena spadła do 4,9. Niby żadna różnica, a jednak
wpłynie ona na decyzję tysięcy ludzi o zakupie tej książki, a więc proszę się
dobrze zastanowić, zanim ktoś zdecyduje się na mniej gwiazdek niż pięć.
Jeśli
chcemy zrobić więcej, możemy wysłać egzemplarz książki posłowi z naszego
okręgu. Lub komukolwiek, kto naszym zdaniem skorzysta z tej lektury. Mogą to
być dziennikarze, sędziowie, dyrektorzy szkół, wykładowcy uniwersyteccy itp.
Wszyscy z niej skorzystają. (Ważna wskazówka: większość ludzi woli czytać druk,
a nie tekst na komputerze, ale proszę o kontakt, jeśli ktoś woli mieć wersję
elektroniczną.)
Jeśli
natrafiamy na artykuł na temat islamu, warto zalogować się, aby móc zostawić
komentarz. Wówczas możemy polecić zakup tej książki.
Czytelniku,
jeśli pożyczyłeś tę książkę od kogoś, proszę, rozważ zakup jednego lub dwóch
egzemplarzy, aby obdarować nimi innych. To będzie podwójna korzyść. Po
pierwsze, więcej ludzi przeczyta książkę. Po drugie, winduje to książkę w
rankingach Amazona, dzięki czemu staje się bardziej widoczna dla szerokiej
publiczności.
Jeśli
nie zgadasz się z tym, co napisałem, jesteś w dobrym towarzystwie razem z
paroma miliardami innych. Jednym z tych, którzy się zgadzali, był Holender Theo Van Gogh, wnuk młodszego
brata Vincenta Van Gogha. Miał dość odwagi, aby nakręcić krótki film
dokumentalny o islamie pod tytułem Podporządkowanie. Film ten ukazuje
niektóre aspekty islamu, podobnie jak ta książka.
Oto
ostatnie zdjęcie Theo Van Gogha po tym, jak został postrzelony, a potem
brutalnie pchnięty nożem przez muzułmanina. Widać nóż sterczący z klatki
piersiowej. Van Gogh to tylko jeden z – jak się szacuje – dwustu
siedemdziesięciu milionów ludzi zabitych w ramach dżihadu w ostatnich tysiącu
czterystu latach.* W ciągu dwunastu lat, które minęły od 11 września
2001 roku, wydarzyło się ponad dwadzieścia jeden tysięcy ataków
terrorystycznych dokonanych przez muzułmanów.** Nie należy oczekiwać,
że ataki takie dobiegną szybko końca, chyba że ludzie poznają prawdę o
Mahomecie i islamie.
Zamierzam zakończyć
cytatem z Winstona Churchilla. Przed wybuchem drugiej wojny światowej uznawano
powszechnie, że Hitler i jego partia nazistowska to po prostu grupa patriotów, którzy chcą wyłącznie
odzyskać godność dla Niemiec i wskrzesić gospodarkę.
Churchill ignorował powszechną opinię
i nazwał tych ludzi niebezpiecznymi zwolennikami totalitaryzmu. Został za to
napiętnowany powszechnie jako „podżegacz wojenny”. Określeń „siewca nienawiści”
i „hitlerofob” wtedy nie wynaleziono.
Niewielu ludzi wie, że w młodości
Churchill walczył przeciw muzułmanom w Sudanie. W tamtym czasie usiłowali oni
wytępić chrześcijan na południu kraju (do dziś niewiele się zmieniło pod tym
względem). W swoich pamiętnikach napisał co następuje:
„Jakże przerażające są nieszczęścia,
które mahometanizm zsyła na swoich
wyznawców! Oprócz fanatycznego
szaleństwa, które u człowieka jest
tak niebezpieczne jak wodowstręt [wścieklizna] u psa, jest ta straszliwa
fatalistyczna apatia. Skutki są widoczne w wielu krajach. Lekkomyślne nawyki,
nieporadne rolnictwo, opieszałe metody handlu i niepewność własności istnieją wszędzie, gdzie
rządzą lub żyją zwolennicy Proroka. Wypaczony sensualizm odbiera temu życiu
wdzięk i wyrafinowanie; przyszłemu odbiera
godność i świętość.
To, że wedle prawa mahometan każda
kobieta musi należeć do jakiegoś mężczyzny jako jego absolutna własność, jako
dziecko, albo żona, albo konkubina, z pewnością opóźniać będzie ostateczne
zniesienie niewolnictwa dopóty, dopóki wiara islamu nie przestanie być
wielką siłą wśród ludzi. Poszczególni muzułmanie mogą posiadać
wspaniałe przymioty – ale wpływ tej religii paraliżuje rozwój społeczny tych, którzy ją wyznają. Nie ma na świecie
większej siły wstecznej. Daleki od skonania, mahometanizm to wojownicza i
nawracająca wiara. Już się rozpowszechniła w Afryce Środkowej, na każdym kroku
rodząc nieustraszonych wojowników; gdyby
chrześcijaństwo nie znalazło schronienia w silnych ramionach nauki, której na próżno się opierało,
cywilizacja współczesnej Europy być może by upadła, tak jak upadła cywilizacja
starożytnego Rzymu”.*
Do niedawna martwiłem się, że prawie nikt nie zgadza się z tym, co mówię. Gdy jednak okazało się, że mam
po swojej stronie Churchilla, przestałem się zamartwiać.
Dziękuję tym, którzy poświęcili czas i doczytali tę
książkę do tego miejsca. Mam nadzieję, że zostanie dobrze zrozumiana i że
czytelnicy polecą ją wszystkim, którym ta lektura może
się przydać – dopóki jeszcze można to
czytać!
Na koniec jeszcze jedno: nieustannie
myślę o tym, jak poprawić tę książkę. Jeśli wprowadzę jakiekolwiek istotne
zmiany, na przykład dodam nowe rozdziały, zamieszczę je na swoim blogu:
Pojawią się tam również szczegóły
dotyczące mojej nowej książki, bez względu na jej tematykę.
(Proszę
czytać dalej, w ostatnich rozdziałach też jest mowa o istotnych sprawach.)
No comments:
Post a Comment