Sunday 18 March 2018

22 WOLNOŚĆ SŁOWA DZISIAJ



Wolność słowa to fundament społeczeństw demokratycznych na całym świecie. To nie przypadek, że kraje, które chroniły w dziejach wolność słowa, to Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, większość Europy Zachodniej, Kanada, Australia itd. A te, w których wolność słowa jest ograniczona, to Birma, Korea Północna, Chiny, Rosja i wszystkie państwa islamskie, w tym Iran, Irak, Somalia, Pakistan itd.
            Państwa zachodnie chronią wolność słowa od dawna. I większość z nas myśli, że zawsze tak będzie. Czas zacząć zwracać baczną uwagę na to, co się dzieje, bo „robi się straszno”.
            Organizację Współpracy Islamskiej tworzy pięćdziesiąt siedem państw. Stanowią największy blok państw głosujących w Organizacji Narodów Zjednoczonych i od lat starają się przekonać inne kraje członkowskie do zakazu krytykowania religii (zwłaszcza islamu). Ostatnio wydaje się, że wysiłki te zaczynają przynosić owoce.
            W czasach mojego dorastania ludzie rozumieli, że nie można wzywać policji tylko dlatego, że ktoś nas obraził. Mało tego, taką nadwrażliwość na obelgi uznawano za dziecinną.
            W ostatnich latach multikulturalizm w połączeniu z polityczną poprawnością zaczął jednak podkopywać tę wolność. Dziś ludzie wypowiadający się przeciwko islamowi najpewniej staną przed sądem – gdzie będą musieli walczyć o swobody obywatelskie – albo nawet wylądują w więzieniu.
            Lars Hedegaard, prezes Duńskiego Stowarzyszenia Wolnej Prasy, zmuszony był odwołać się od wyroku skazującego go za mowę nienawiści.
            Oto kilka fragmentów artykułu zamieszczonego na witrynie Gatestone Institute*.

[13 kwietnia 2012 roku Lars Hedegaard, prezes Duńskiego Stowarzyszenia Wolnej Prasy, złożył odwołanie do Sądu Najwyższego od wyroku skazującego za mowę nienawiści z 3 maja 2011 roku po dwóch latach batalii w sądach niższej instancji. Na mocy artykułu 266 (b) nie ma znaczenia, czy ktoś mówi prawdę, a dowody na poparcie prawdy nie są niedopuszczone do rozpatrzenia przez sąd. Liczy się to, czy ktoś powiedział publicznie coś, wskutek czego ktoś inny „poczuł się obrażony”, oraz czy oskarżyciel uważa, że poczucie obrazy może być uzasadnione. Lars Hedegaard wypowiedział się w prywatnej rozmowie o statusie kobiet w islamie. Rozmowa ta została nagrana, a nagranie rozpowszechnione, najwyraźniej bez jego zgody i wiedzy. Trafność jego opinii nie była przedmiotem sporu.
Mowa obrończa Larsa Hedegaarda:
Jeśli nasza zachodnia wolność cokolwiek znaczy, musimy obstawać przy tym, że każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny za swoje przekonania, opinie, kulturę, nawyki i postępowanie.
            Cieszymy się wolnością polityczną i cieszymy się wolnością religijną. To zakłada prawo do w dużej mierze nieskrępowanego głoszenia własnych przekonań politycznych i wierzeń. Jest tak, jak powinno być. Ale ceną, którą płacimy za tę wolność, jest to, że inni mają prawo krytykować nasze wybory polityczne, naszą religię i naszą kulturę.
            Rzecznicy islamu mają prawo krzewić swoją koncepcję społeczeństwa, która zakłada wprowadzenie teokracji rządzonej przez nadane przez Boga prawo, to jest szariat, obalenie praw ustanowionych przez człowieka i w konsekwencji zlikwidowanie wolności wypowiedzi i demokracji. Wolno im myśleć, że kobiety są istotami gorszego gatunku od mężczyzn, gdy dotyczy to ich praw i dążeń do szczęśliwego życia. Mają nawet prawo krzewić takie poglądy.
            Nie przypominam sobie ani jednego przypadku w tym kraju, by jakiś rzecznik islamu był ścigany przez prawo za to, że powiedział, że szariat oczywiście stanie się prawem w tym kraju, gdy pozwolą na to realia demograficzne i polityczne. A przecież mamy kilka przykładów imamów, którzy otwarcie stwierdzili, że narzucenie teokracji jest religijnym obowiązkiem zakorzenionym we wszystkich wiernych.
            W zamian ci teokraci i rzecznicy szariatu muszą zaakceptować prawo tych, którzy wierzą w demokrację, instytucje gwarantujące wolność i równość wszystkich ludzi, do krytykowania islamu i przeciwstawiania się krzewieniu jego atawistycznych norm kulturowych ucieleśnianych przez niektórych muzułmanów.
            Mamy prawo – powiedziałbym nawet, że mamy obowiązek – opisywać, krytykować i zwalczać ideologię totalitarną i z prawa tego starałem się korzystać jak najlepiej. Moje wypowiedzi na żywo i na piśmie nie miały żadnego innego celu jak tylko uczulić współobywateli na niebezpieczeństwo obecne w islamskiej idei państwa i prawa.
            Nie czyniłem tajemnicy z tego, że uważam walkę o nasze swobody obywatelskie za najważniejszy polityczny bój naszych czasów. Nie mógłbym żyć z czystym sumieniem, gdybym – powodowany strachem przed publicznym potępieniem i ośmieszeniem – powstrzymał się przed mówieniem prawdy – tak jak ją rozumiem. Bez względu na wynik tego procesu zamierzam kontynuować moją walkę o wolność słowa oraz przeciw totalitarnym ideom wszelkiej maści.

Tymczasem tuż za rogiem, w jakże tolerancyjnej przecież Holandii, Geert Wilders z Partii Wolności (jednej z najbardziej popularnych obecnie ugrupowań politycznych w kraju) stanął przed sądem za obrazę islamu. Proces toczył się, mimo że prokuratura tego nie chciała (chyba pierwszy taki przypadek w dziejach zachodniego prawa). Oto fragmenty z mowy obrończej Wildersa (Wilders został wydalony z Wielkiej Brytanii, ponieważ uznano, że stanowi „zagrożenie dla ładu społecznego”).
            Panie przewodniczący, członkowie składu sędziowskiego, stoję tutaj z powodu tego, co powiedziałem. Co powiedziałem. Co mówię. I co będę mówił. Wielu milczy, ale nie Pim Fortuyn, nie Theo Van Gogh [obaj zostali zamordowani za krytykowanie islamu], nie ja.
            Jestem zmuszony mówić, albowiem Holandii zagraża islam. Jak dowodziłem wiele razy, islam to głównie ideologia: ideologia nienawiści, zniszczenia, podboju. Mam silne przekonanie, że islam stanowi zagrożenie dla zachodnich wartości, dla wolności słowa, równości płci, równości osób hetero- i homoseksualnych, wierzących i niewierzących. Widzimy, jak na całym świecie wolność ustępuje przed islamem.
            Dzień w dzień widzimy, jak nasze swobody się kurczą. Islam sprzeciwia się wolności. Sławni uczeni islamu ze wszystkich części świata są zgodni w tej sprawie. Wezwani przeze mnie na świadków znawcy tematu też wyrażają taką opinię. Jest jeszcze więcej uczonych zajmujących się islamem, których sąd nie pozwolił mi powołać, aby złożyli świadectwo. Wszyscy zgadzają się z moimi wypowiedziami, udowodniają, że mówię prawdę. To prawda stanęła dziś przed sądem. Musimy żyć w prawdzie, mówili dysydenci pod władzą komunistyczną, bo prawda nas wyzwoli. Prawda i wolność są ze sobą nierozdzielnie splecione. Musimy mówić prawdę, w przeciwnym razie utracimy wolność. Dlatego właśnie zabrałem głos, zabieram głos i będę zabierał. Wypowiedzi, za które stanąłem przed sądem, wygłosiłem jako polityk współuczestniczący w debacie publicznej toczącej się w naszym społeczeństwie.
            Moje wypowiedzi nie były skierowane przeciw poszczególnym osobom, ale przeciw islamowi i procesowi islamizacji. Dlatego właśnie oskarżyciel publiczny doszedł do wniosku, że powinienem zostać uniewinniony. Panie przewodniczący, członkowie składu sędziowskiego, postępuję w ramach długiej tradycji, którą pragnę czcić. Ryzykuję życiem w obronie wolności w Holandii. Ze wszystkich naszych dokonań wolność jest najcenniejsza i najbardziej krucha. Nie chcę zdradzić mojej ojczyzny. Polityk, który służy prawdzie, tym samym broni wolności niderlandzkich prowincji i narodu. Pragnę być uczciwy, pragnę postępować uczciwie i dlatego właśnie pragnę chronić mój rodzinny kraj przed islamem. Milczenie to zdrada. Dlatego zabrałem głos, zabieram głos i będę zabierał głos. Wolność i prawda, za to płacę cenę każdego dnia. W dzień i w nocy muszę być ochraniany przed ludźmi, którzy chcą mnie zabić.
            Nie skarżę się na to; sam podjąłem decyzję, żeby zabrać głos. Jednak ci, którzy grożą mnie i innym krytykom islamu, nie stanęli dziś przed tym sądem. Stanąłem natomiast ja i na to się uskarżam. Uważam ten proces za proces polityczny. Porównuje się mnie do morderców z plemienia Hutu w Rwandzie oraz do generała Mladica. Ledwie przed kilkoma minutami ktoś na tej sali wyraził wątpliwość co do mojej poczytalności. Nazwano mnie nowym Hitlerem. Zastanawiam się, czy ci, którzy mnie obrażają, również staną przed sądem, a jeśli nie, to czy sąd nakaże ich ściganie. Zapewne tak się nie stanie, i może dobrze, bo wolność słowa odnosi się także do moich przeciwników. Proszę mnie uniewinnić, bo jeśli zostanę skazany, skazana zostanie wolność słowa i wypowiedzi milionów Holendrów. Proszę mnie uniewinnić, bo ja nie nawołuję do nienawiści. Nie nawołuję do dyskryminacji. Bronię natomiast istoty, tożsamości, kultury i wolności Holandii. Taka jest prawda. Dlatego znalazłem się tutaj. Dlatego zabieram głos. Dlatego właśnie, podobnie jak Luter przed sejmem cesarskim w Wormacji, mówię: „Tu stoję, inaczej nie mogę”. Dlatego właśnie zabrałem głos, zabieram głos i będę zabierał głos. Panie przewodniczący, członkowie składu sędziowskiego, stoję tutaj sam, ale mój głos to głos wielu”.*

Nie zapominajmy, że tych dwóch ludzi media nieustannie nazywają „siewcami nienawiści”, niebezpiecznymi prawicowymi ekstremistami albo wręcz nazistami, a jednak obaj wzywają, aby muzułmanie (spośród których co najmniej kilku chciałoby ich zabić) również korzystali z wolności słowa.
            Nieco dalej na południu, konkretnie w Austrii, sprawy też wyglądają niewesoło, zwłaszcza dla Elisabeth Sabaditsch-Wollf, aktywistki, która zorganizowała prywatne seminarium przybliżające ludziom islam. Lewicowa grupa wysłała swojego obserwatora jako uczestnika, następnie przesłała nagranie kursu do prokuratury.

Z Gatestone Institute:
Sędzia uznał, że Sabaditsch-Wolff popełniła przestępstwo, mówiąc do uczestników swojego seminarium, że prorok islamu Mahomet był pedofilem [tak naprawdę powiedziała, że „miał słabość do małych dziewczynek”].
            Sędzia dowodził, że obcowanie seksualne Mahometa z dziewięcioletnią Aiszą nie może zostać uznane za pedofilię, ponieważ pozostali małżeństwem aż do jego śmierci. Według tego rozumowania Mahomet nie odczuwał pożądania wyłącznie do nieletnich dziewcząt; pociągały go także starsze kobiety, bo gdy umarł, Aisza miała osiemnaście lat.
            Sędzia wydal wyrok pozbawienia Sabaditsch-Wolff wolności na okres 60 dni zamieniony na grzywnę w wysokości 480 euro. Ponadto oskarżona musiała pokryć koszty procesu. Choć na pierwszy rzut oka grzywna może się wydawać niewysoka – zredukowano ją do stu dwudziestu dziennych rat w wysokości 4 euro, ponieważ obwiniona prowadzi dom i nie ma żadnych źródeł dochodu – to gdyby miała źródła dochodu, kara finansowa byłaby sporo wyższa.

W Australii dwaj pastorzy, Daniel Scott i Danny Nalia, zostali skazani na mocy prawa obowiązującego w stanie Wiktoria za obrazę islamu. Co dziwne, stanowy Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok, choć przyznał, że niczego, co powiedzieli dwaj duchowni, nie można uznać za kłamstwo. Na szczęście obwinieni mieli środki, by pociągnąć sprawę aż do krajowego Sądu Najwyższego. Sąd ten uznał, że mówienie prawdy nie może być uznane za łamanie prawa i że sędzia stanowy popełnił ponad sto błędów proceduralnych w trakcie rozpatrywania tej sprawy. Zatem w końcu obydwaj duchowni zostali uniewinnieni, lecz aby oczyścić swoje nazwiska, musieli stoczyć pięcioletnią batalię sądową, która kosztowała ich sporo nerwów i pieniędzy.*
            Oto kilka kwestii dotyczących przytoczonych powyżej przykładów, które wydają mi się bardzo zastanawiające:
1) Ludzie mogą zostać skazani przez sąd za wygłoszenie opinii albo podanie faktów.
2) Ewentualna prawdziwość lub fałszywość tych stwierdzeń nie ma znaczenia.
3) Wyrok skazujący zależy od tego, czy ktoś „czuje się obrażony”.
4) To władza decyduje, kto ma prawo czuć się obrażonym.
5) Jak dotąd prawo to dano tylko muzułmanom.
6) Postępowanie może być kontynuowane nawet wtedy, gdy prokuratura chce od niego odstąpić.

Wszystkie powyższe okoliczności stanowią pogwałcenie zasad prawnych, na których opiera się nasze społeczeństwo. A jednak dogłębnie wykształceni i niezależni sędziowie śmiało wydawali wyroki skazujące bez żadnego zażenowania.
            Innym filarem naszego społeczeństwa, z którego zrozumieniem mają problem niektórzy sędziowie, jest zasada rządów prawa. Probierzem wolnego społeczeństwa jest to, że wszyscy postrzegani są jako równi sobie w oczach prawa. Jeśli premier kraju przekroczy dozwoloną prędkość jazdy samochodem, oczekujemy, że poniesie takie same konsekwencje jak szewc. Ta idea oznaczała zerwanie z władzą królów i despotów – którzy ustanawiali zasady korzystne dla siebie – na rzecz społeczeństwa demokratycznego, które ceni wolność wszystkich ludzi. Jeśli system prawny ma honorować tę tradycję, to oczekujemy, że muzułmanie też zostaną ukarani za obrażanie przekonań religijnych innych ludzi.

[zdjęcia]

Na tych dwóch zdjęciach widzimy brytyjskich policjantów, którzy stoją spokojnie obok demonstracji będącej pokłosiem sprawy karykatur Mahometa w Danii. Najwyraźniej nie byli świadomi, że nawoływanie ludzi do popełnienia masowych morderstw jest zakazane w Anglii od kilku stuleci – nawet w przypadku muzułmanów.
            Wiele zasad państwa prawa powstało w Anglii przed wiekami. Stały się fundamentem ochrony ludzi przed tyranią w sprawiedliwych społeczeństwach na całym świecie. Niestety, Wielka Brytania wysforowała się na czoło wśród państw chcących zrezygnować z tych pryncypiów. Jak na ironię, robi się to po to, żeby przyjąć imigrantów uciekających przed tyranią we własnych krajach.
            W 2011 roku Emma West, matka dwojga dzieci, w ordynarnej i jawnie rasistowskiej tyradzie (zasługującej na miano zakłócenia porządku publicznego) wygłoszonej w tramwaju pełnym kolorowych w Anglii, stwierdziła, że masowa imigracja czarnych i Polaków zniszczyła „jej” kraj i że powinni wszyscy oni wrócić do domu. Wykonane telefonem nagranie tego incydentu zyskało ogromną popularność na Youtube. Kobieta została natychmiast zatrzymana i osadzona w areszcie, odebrano jej także dzieci. Po kilku tygodniach przetrzymywania jej bez postawienia zarzutów władze uznały, że publiczne krytykowanie polityki migracyjnej rządu nie jest przestępstwem. Emmy West nie wypuszczono jednak, lecz przetrzymywano ją dalej – jak stwierdzono, „dla jej własnego dobra”.
            Jest to bezpośrednie pogwałcenie zasady habeas corpus, a więc uwięzienie osoby bez nakazu sądowego. Jest to również bezpośrednie pogwałcenie Artykułu 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, który mówi, że:
            „Każdy człowiek ma prawo do wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice”.
            Wielu ludzi uważa, że należy zamykać osoby, które wyrażają rasistowskie poglądy, a jednak inny angielski sędzia miał odmienne zdanie w tej sprawie. Przed jego obliczem stanęły cztery młode Somalijki – zostały nagrane przez kamerę monitoringową, gdy zaatakowały angielską dziewczynę. Podczas tego najwyraźniej niesprowokowanego ataku, trwającego kilka minut, Somalijki brutalnie biły i kopały ofiarę, powalając ją na ziemię, a potem kopały dalej, wołając „biała zdzira!”.*
            Somalijki zostały uniewinnione, ponieważ obrońca stwierdził, że spożyły wcześniej alkohol, a jako muzułmanki nie są nawykłe do wpływu substancji odurzających. W odróżnieniu od sprawy Emmy West, rozpatrywanej w tym samym roku, nikt nie podniósł kwestii rasizmu. Po wydaniu wyroku jedna z obwinionych napisała zachwycona na Twitterze, że jest bardzo szczęśliwa, bo „wychodzi”.
            Żaden system sprawiedliwości nigdy nie będzie idealny. A jednak w tych dwóch sprawach widzimy skrajnie odmienne traktowanie podsądnych, którego nie sposób wytłumaczyć osobistym nastawieniem konkretnych sędziów. Zapewne w grę wchodziły inne czynniki, ale fakt pozostaje faktem. Jedna kobieta została zamknięta w areszcie za wygłoszenie opinii. I choć opinia ta może budzić odrazę, to mało prawdopodobne, aby jej autorka stanowiła zagrożenie dla kogokolwiek. Nikt nawet nie złożył skargi przeciwko niej.
            W drugim przypadku jest całkiem inaczej. Cztery Somalijki  nie tylko stanowiły zagrożenie, ale wręcz dokonały brutalnej fizycznej napaści. Wszystko wskazuje na to, że postąpiły tak niesprowokowane. Ponieważ oba incydenty zostały nagrane (zachęcam do skorzystania z linków podanych w przypisach), widzimy więc tyle samo, co widzieli sędziowie rozpatrujący obie sprawy.
            Kilka lat wcześniej pewna brytyjska stacja telewizyjna nadała reportaż o radykalnych muzułmanach z meczetu w Birmingham.* Nie był to mały meczet zagnieżdżony w zaułku, lecz jeden z największych w całej Wielkiej Brytanii. Dziennikarz bywał w tej świątyni regularnie przez kilka miesięcy i potajemnie filmował to, co się tam działo. Po pewnym czasie zyskał zaufanie imamów, więc zapraszali go na prywatne spotkania. Na tych spotkaniach mówcy ziali nienawiścią do kafir, Żydów, Brytyjczyków i ogólnie do Zachodu. Głosili także konieczność obalenia władzy w Wielkiej Brytanii. Jeszcze do niedawna było to przestępstwo karane śmiercią, ale najwyraźniej już nie jest. Niektóre kazania wygłaszały osoby obecne na spotkaniach, niektóre były transmitowane z Arabii Saudyjskiej.
            Jak można się było spodziewać, policja natychmiast zareagowała na ten reportaż. O dziwo jednak władzom meczetu nie postawiono żadnych zarzutów. Zamiast tego usiłowano ścigać stację Channel 4 za mowę nienawiści. Policja stwierdziła, że telewizja przemontowała kazania, aby nadać im skrajniejszą wymowę. Twierdzenie to odrzucił potem sąd, co każe się zastanawiać, jak policja wpadła na taki pomysł.
            Czy powyższe przypadki są tylko sporadycznymi historiami, czy też oznaką, że społeczeństwo powoli i niepostrzeżenie przejmuje mentalność zimmi? Trudno odpowiedzieć. Martwi mnie jednak, że nawet rozmowa o tych sprawach naraża człowieka na bycie napiętnowanym jako rasista i islamofob.



*              Http//:www.gatestoneinstitute.org/301/hate-speech-charges.
*               Zob. też „The Australian” z 24 czerwca 2011 r.
*              http://www.saltshakers.org.au/images/stories/attachments/Christianity_on_trial_Catch_the_Fire_and_the_Islamic_Council_Feb_2009.pdf
*              http://www.dailymail.co.uk/news/article-2070562/Muslim-girl-gang-kicked-Rhea-Page-head-yelling-kill-white-slag-FREED.html
*              http://topdocumentaryfilms.com/dispatches-undercover-mosque

No comments:

Post a Comment