Sunday 18 March 2018

26 OKALECZANIE KOBIECYCH NARZĄDÓW PŁCIOWYCH



Z opowieści Umma Atijjaha al-Ansarijjaha:
Pewna kobieta wykonywała obrzezania w Medynie. Prorok (niech będzie z nim pokój) rzekł do niej: Nie tnij ostro, bo tak jest lepiej dla niewiasty i bardziej upragnione przez jej męża [Sunan Abu Dawud, księga 41, nr 5251].

W innym znanym hadisie Abu Masa opowiedział, jak Aisza zrelacjonowała mu, co następuje:
Posłannik Boga (niech będzie z nim pokój) rzekł: gdy ktoś zasiądzie między czterema częściami [kobiety], a części obrzezane się zetkną, kąpiel jest wtedy wymagana. [Sahih Muslim, księga 003, nr 0684]

W wielu hadisach definiuje się właściwy stosunek płciowy (ze względów czystości), do którego dochodzi, gdy obrzezane części ciała się dotykają lub splatają, a to znaczy, że zakłada się obrzezanie zarówno mężczyzn, jak i kobiet.*

Okaleczanie kobiecych narządów płciowych: co to jest?**
Okaleczanie kobiecych narządów płciowych zostało zdefiniowane przez Światową Organizację Zdrowia jako „wszelkie zabiegi, które prowadzą do częściowego lub całkowitego usunięcia zewnętrznych narządów płciowych kobiety oraz inne uszkodzenie tych narządów z powodów pozamedycznych”.
            Ofiarami są zazwyczaj dziewczynki w przedziale wiekowych od kilku dni do okresu pokwitania. Czasem do zabiegu dochodzi w szpitalu, ale zazwyczaj wykonuje się go tradycyjną metodą bez znieczulenia, przy użyciu noża, brzytwy albo nożyczek. Według Światowej Organizacji Zdrowia praktykuje się to w dwudziestu ośmiu krajach w zachodniej, wschodniej i północno-wschodniej Afryce, w częściach Bliskiego Wschodu, a także w niektórych społecznościach imigranckich w Europie, Ameryce Północnej i Australazji. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że zabiegowi temu zostało poddanych od stu do stu czterdziestu milionów dziewcząt i kobiet na całym świecie, w tym dziewięćdziesiąt dwa miliony w samej Afryce. W niektórych społecznościach pokutuje wiara, że zabieg ten obniża kobiece libido.
            Światowa Organizacja Zdrowia wprowadziła cztery kategorie okaleczenia kobiecych narządów płciowych. Pierwszy typ to usunięcie napletka łechtaczki, co niemal zawsze kończy się wycięciem samej łechtaczki (klitoridektomia). Drugi to usunięcie łechtaczki i wewnętrznych warg sromowych. Trzeci (infibulacja) to usunięcie wszystkich części zewnętrznych i wewnętrznych warg sromowych, zwykle także łechtaczki oraz częściowe zaszycie otworu, aby pozostawić przestrzeń do oddawania moczu i wypływu krwi miesięcznej – zaszyty otwór jest otwierany w przypadku stosunku płciowego i porodu. [Od autora: często do pochwy wkłada się gałązkę, a nogi zostają związane na mniej więcej dwa tygodnie, dopóki rana się nie podgoi. Wówczas wyjmuje się gałązkę, dzięki czemu pozostaje mały otwór]. Około 85 procent kobiet poddanych zabiegowi stanowi kategorię I i II, a 15 procent to kategoria III, chociaż ta ostatnia jest najpopularniejsza w kilku krajach, w tym w Sudanie, Somalii i Dżibuti. Jako kategoria IV klasyfikowanych jest kilka różnych praktyk, takich jak przekłuwanie łechtaczki lub warg sromowych, kauteryzacja łechtaczki, cięcie pochwy w celu jej poszerzenia (gisziri) oraz wlewanie substancji żrących, żeby wywołać ścieśnienie.

Komentarz autora:
Na serwisie Youtube można było obejrzeć graficzną symulację tego zabiegu dokonywanego na małych dziewczynkach. Chciałem zamieścić kilka linków, ale zadanie mnie przerosło. Obejrzałem krótki fragment nagrania, na którym dziewczynka w wieku mojej córki trzymana jest przez członków swojej rodziny, podczas gdy „zawodowiec” kroi jej genitalia. Po kilku sekundach musiałem wyłączyć komputer, nie dałem rady oglądać dłużej. Nigdy nie zapomnę tego potwornego widoku – wrzeszczącej wniebogłosy dziewczynki, która próbuje się wyrwać. Podobno w takich przypadkach często dochodzi do złamań kości, bo obezwładnione ofiary miotają się jak szalone. Czasem w efekcie szarpaniny zabieg zostaje sknocony, co prowadzi do powikłań. Niektóre ofiary czują potem porażający ból przez całe życie, nawet jeśli zabieg „się udał”. Czytelnik może dowiedzieć się więcej na własną rękę, ale ostrzegam, że drastyczne sceny na zawsze zmieniają nasz pogląd na człowieczeństwo.
          Hadisy dowodzą, że okaleczanie kobiecych narządów płciowych praktykowano w Arabii za czasów Mahometa – nie był to więc wynalazek islamu. Prawdą jest również, że w dzisiejszych czasach wielu muzułmanów rezygnuje z tego obyczaju. Na szczęście dla muzułmanek hadisy popierające tę praktykę nie należą do dwóch podstawowych zbiorów – ani sahih Buchari, ani sahih Muslim. Pochodzą z hadisów Abu Dawuda. Choć to jeden z czterech zbiorów, które też są uważane za wiarygodne, to jednak budzi on wątpliwości. Odzwierciedlają to odmienne interpretacje różnych uczonych islamskich.
            Sunnici stanowią około 90 procent wszystkich muzułmanów i dzielą się na cztery grupy: szkoła hanaficka, szkoła szafi’icka, szkoła malikicka i hanbalicka. Wśród Hanafi zaleca się okaleczanie kobiecych narządów płciowych. Wśród Maliki i Hanbali to sunna, a więc wysoce zalecana praktyka. Wśród Szafi’i jest wręcz obowiązkowa.* Tak więc w krajach Szafi’i praktyka ta jest oczywiście powszechna. Egipt i Indonezja to dwa takie kraje. Egipskie władze, sprzyjające islamizmowi, starają się zdekryminalizować tę praktykę. W rzeczywistości prawdopodobnie nie będzie to miało większego znaczenia. Około 97 procent Egipcjanek jest obrzezanych, a chrześcijanie w Egipcie to zaledwie 3 procent ludności.
            Niestety praktyka ta nie ogranicza się już do krajów tak zwanego Trzeciego Świata czy krajów islamskich. Australijska gazeta „Herald Sun** podała, że tylko w ciągu jednego roku sześćset kobiet było leczonych z powodu okaleczenia narządów płciowych w zaledwie jednym szpitalu w Melbourne. A więc jeden szpital w jednym mieście w jednym kraju. Podobne rzeczy dzieją się prawdopodobnie w innych miastach i krajach, gdzie osiedliły się wspólnoty muzułmańskie. W artykule zacytowano lekarzy, którzy podejrzewają, że małe dziewczynki wywożone są za granicę w celu poddania ich zabiegowi. Być może nawet jest on wykonywany na miejscu, w Australii.
            Niedawno do debaty na ten temat dołączyła Germaine Greer, znana aktywista na rzecz praw kobiet. Podczas dyskusji telewizyjnej stwierdziła, że okaleczanie kobiecych narządów płciowych jest „prawomocnym aspektem kulturowej tożsamości”. Stwierdziła również stanowczo, że nie ma to nic wspólnego z religią, i dała do zrozumienia, że nie należy tego procederu zbyt ostro potępiać. Jednym z argumentów było, że zachodnie kobiety kaleczą się za pomocą tatuaży i piercingu.*
            Taka argumentacja jest całkowicie nietrafiona – okaleczanie własnego ciała jest osobistą decyzją dorosłego człowieka i nie ma nic wspólnego z okaleczaniem drugiej osoby, w tym przypadku najczęściej bezbronnego dziecka. To moralne i prawne zło.
            Oto jeden z najbardziej szokujących przykładów kulturowego relatywizmu. Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że argumenty tego rodzaju padły z ust działaczki na rzecz praw kobiet.
            Gdy wykryto masowe tuszowanie przypadków pedofilii w Kościele katolickim, reakcją było całkiem usprawiedliwione oburzenie, gniew i odraza. Gazety i stacje telewizyjne na wyścigi usiłowały publikować szczegóły i nawoływały do przeciwdziałań.
            Skąd więc bierze się to milczenie czy co najwyżej niechętne wyrazy współczucia u opiniotwórczych gazet i samozwańczych autorytetów? Dlaczego nie kipimy gniewem z powodu tych barbarzyńskich praktyk? Dlaczego nasi politycy się tym nie zajmują? Dlaczego nikogo się nie ściga? Czy niewinne małe muzułmanki nie zasługują na ochronę z naszej strony? Są bezradnymi ofiarami zaraźliwej doktryny zwanej polityczną poprawnością.



**             Zaczerpnięte z Wikipedii.
*              Reliance of the Traveller (najbardziej szanowany w islamie podręcznik szariatu).
**             Z 5 września 2012 roku.

No comments:

Post a Comment